Najczęściej czytane
Gdańsk: kolędy na macie u franciszkanów
W uroczystość Trzech Króli, 6 stycznia 2011 r., gdańscy franciszkanie kolędowali wspólnie z „Zespołem w Składzie”. Na koncert przybyło kilkaset osób. Byli zarówno starsi, jak i najmłodsze pokolenie. Prezbiterium wypełnione zostało po ostanie miejsce. Cenieni muzycy, którzy na co dzień grają w takich zespołach jak Arka Noego, Armia czy Deus Meus pozostawili po sobie niezapomniane wrażenia. Koncertowi patronowali Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk oraz Minister Prowincjalny o. Adam Kalinowski. Poniżej relacja z koncertu, którą przygotowała stała autorka tekstów dla franciszkańskich mediów – Magda Golon.
Już po raz szósty w Kościele Świętej Trójcy kolędują u franciszkanów muzycy, którzy nie wstydzą się własnej tradycji. A mowa tutaj nie o polskiej tylko tradycji, ale o wielonarodowej tradycji, mocno zaniedbanej w nowoczesnym świecie, wspólnego śpiewania w czas Bożego Narodzenia.
Kolęda jest niezwykle cennym, bo zawierającym proste prawdy utworem, który otwiera nas na tajemnice narodzin Chrystusa. Bez nachalnej dydaktyki przybliża nas do dzieła zbawienia, a oprócz teologii zbawiającej, jaką zawiera, łączy ludzi bez względu na ich wykształcenie czy majętność. Przecież w Betlejemskiej szopce byli i pastuszkowie i Mędrcy ze Wschodu, biedni i bogaci, prości i uczeni. Każdy, kto wierzy w narodziny Jezusa w Betlejem, zrozumie szaloną miłość Boga do człowieka, kimkolwiek on jest i z jakiegokolwiek kraju pochodzi. Ten obraz Świętej Rodziny i trudności, jakich doświadczyła w świecie, maluje dla nas kolęda. Niesłusznie przez wielu muzyków odsunięta na bok, jako zbyt naiwna czy nazbyt tkliwa, aby mogła zaspokoić artystycznie coraz bardziej wymagających odbiorców. To błędne mniemanie odbiera nam jedyny w swoim rodzaju nastrój prawdziwie świąteczny, kiedy zdaje się, że to modny ciuch czy wypasiona choinka są centrum zdarzeń Bożego Narodzenia. Moda na określoną muzykę czy nawet moda na takie, a nie inne przeżywanie świąt prowadzi do mechanicznego, bezdusznego uczestniczenia w czymś, co ledwie przypomina święta.
Zachęcam więc gorąco, wraz z Braćmi Mniejszymi Konwentualnymi (Franciszkanami), aby powrócić do wspólnego kolędowania, do prostych, ludowych mądrości, bo one są prawdziwym darem Bożego Narodzenia.
Muzycy kolędujący w tym roku, A.D. 2011 to „Zespół w Składzie” czyli Katarzyna Bogusz – śpiew, Robert Drężek – gitary, Łukasz Kluczniak – saksofon, instr. klawiszowe, Daniel Pomorski – trąbka, instr. klawiszowe, Krzysztof Kmiecik – bas, Tomasz Krzyżaniak – perkusja oraz Krzysztof i Sławomir, jako realizatorzy światła i dźwięku. Muzycy, ze względu na bardzo trudne warunki (zimno!), byli podgrzewani przez różnego rodzaju instalacje grzewcze, co dla mnie, artystki – rzeźbiarki, rozumiejącej sztukę instalacji w czasach ponowoczesnych, było czymś, na co także zwróciłam uwagę, oprócz świetnej muzyki i wdzięcznie zaśpiewanych przez Kasię Bogusz tekstów. Otóż piszę tutaj o bardzo oryginalnym pomyśle Braci, aby muzycy dawali koncert na macie elektrycznej, która w tak wielki mróz oddaje ciepło i pomaga w kolędowaniu. A mróz był rzeczywiście taki, że z ust buchała para i zamarzały ręce. Mimo tego całe prezbiterium wypełnione było ludźmi, aż po ostatnie rzędy krzeseł, za którymi stali tłumnie ci, którzy nie mogli już usiąść. Jednak, jak się okazało, nie był to żaden problem, bo przy kolędach można przecież wstać i wystukiwać rytm obcasami, klaskać i śpiewać, do czego zachęcali nas sami artyści.
W tym roku, w czasie koncertu „Zespołu w Składzie”, można było wesprzeć kościół Świętej Trójcy i pomóc odbudować zabytkowe organy. Do tej pory, właśnie dzięki „Kolędowaniu u Franciszkanów”, którego głównym organizatorem jest Dom Pojednania i Spotkań im. Św. Maksymiliana M. Kolbego, udało się doprowadzić do stanu świetności drewniane stalle w prezbiterium i małą stalle u stóp Wielkiego Krzyża, a także pomóc w mozolnej pracy przy odbudowie organów. Wszystkim zaangażowanym w organizowanie koncertu i pomoc przy jego realizacji serdecznie dziękujemy!
Magdalena Golon, mgr sztuki
Zdjęcia: Stanisław Bednarz