Skocz do głównej treści strony
Prowincja

Kłajpeda: Spływ kajakowy

Utworzono: 26-08-2014

Choć lato dużymi kroplami i chłodnymi porywami zmierza ku końcowi, a pogoda nie zapowiadała się zachęcająco do wodnych wypraw, grupa odważnych, można rzec „parszywa 13”, wybrała się na spływ kajakowy.

Po porannej mszy św. wyruszyli na poszukiwanie przygód. Przyroda swoim pięknem zawsze wzywa i zaprasza do obcowania z nią. Pełni energii i zapału, uzbrojeni w kamizelki ratunkowe i wiosła, na czerwonych rumakach VISTA wyruszyli na podbój wielkich wód żmudzkich. Z lekkością piórka pokonywali wszelkie przygotowane przez rzekę Minija wyzwania. Czy to rwący nurt, czy to zawirowania na łukach, czy to ukryte tuż pod taflą wody kamienie, czy to wodospady „porównywalne” z Niagarą, czy to znowu niespodziewana mielizna albo równie  szybko wyrosła trzcina tuż przy brzegu, nie były zbyt trudne dla tak doświadczonej grupy śmiałków. Nawet postój na odpoczynek niemal został odwołany, bo zew natury był nie do powstrzymania i zachęcał, by przeć wciąż do przodu. Niektórzy rywalizując z siłami przyrody czuli niedosyt. Mając ukryte złoża sił rozpoczęli rywalizację miedzy sobą. Niestety, zapomnieli się i w sprinterskim pędzie pokonali również siebie. Mijając malutki mosteczek, przez który wiedzie droga narodowa, nie zauważyli końca trasy i nadłożyli kilkaset metrów, co się wiąże w koniecznością powrotu pod prąd rzeki. Po zakończonym wyczynie dla wszystkich zwycięzców przewidziane trofea – pieczone kiełbaski na grillu były prawdziwym szczęściem. Po chwili odpoczynku i smakowitych przekąskach rozpoczęły się śpiewy i zabawy. Ulewa przyszła dokładnie tak jak zapowiadali synoptycy. Co do minut! Zupełne jak pociągi w Polsce przed wojennej. Rzęsisty deszcz rozpoczął się i trwał tak długo, jak meteorolodzy internetowi jej wyznaczyli. Zapaleńcy nie chcieli wracać do domów i gotowi byli pozostać na łonie natury z daleka od cywilizacji. Niestety, dalekosiężne głosy rodziców docierały przez telefony i tonem niecierpiącym sprzeciwu nawoływały do dobrowolnego powrotu do domu, bo miło w suchy i ciepłym łóżeczku spać. A co zdobyte – to nasze, i nikt nam tego nie odbierze.

o. Piotr Stroceń OFMConv

Przejdź do góry strony